Frank Lampard wyznał, że nie obawiał się tego, że ciężar ‚dziewiątki’ przygniecie Tammy’ego Abrahama. Numer ten przez wiele lat obrósł mianem mitycznego, który był obarczony klątwą.
– Jestem pod ogromnym wrażeniem, ponieważ wiele razy słyszałem, że byli piłkarze klubu nie zawsze mają dobre wspomnienia z numerem dziewiątym. To była jednak moja decyzja, którą podjąłem na podstawie obserwacji jego osobowości. Wiedziałem że jest dobrym piłkarzem, podobało mi się to jak trenuje, a jego osobowość wręcz krzyczała: daj mi dziewiątkę, pragnę jej!
– Łatwo to jednak mówić w tym momencie, kiedy zaliczył tak wspaniały start. Teraz jednak musi cały czas iść do przodu, ponieważ dotarł do momentu, gdzie oczekuje się od niego dobrej gry w każdym meczu i tego, że będzie dawał nam zwycięstwa. To dla niego nowe wyzwanie. Kiedy mówiłem z nim o dziewiątce musiałem zastanowić się dwa razy, ponieważ to nadal młody chłopak.
– Kiedy pozyskujesz 25-letniego zawodnika, który zdobył mnóstwo goli w innej lidze lub w Premier League sytuacja jest inna, decyzja jest wówczas łatwa, jednak w przypadku młodego chłopca musisz zapytać siebie, czy da radę znieść taką presję. W mojej opinii on dał.
– Obserwowałem go przez długi czas, odkąd był młodym chłopcem. On od zawsze chciał być numerem dziewięć w Chelsea, to był jego cel od początku. Wiem, że był wielkim fanem Didiera Drogby. Myślał o tym, że chce być główną strzelbą Chelsea, więc pomyślałem, że to dobra okazja, aby dać mu ten numer.
– Uwielbiam u Tammy’ego to, że on nie chce być nowym Harrym Kane’em. Oczywiście wyciągnie wszystko co najlepsze z jego gry, jednak on robi to także z innymi napastnikami.
Źródło: GOAL