Chelsea po niezwykłym meczu pokonała niepokonany dotąd Tottenham. Mauricio Pochettino został kolejnym byłym menedżerem Spurs, który pokonał w lidze swój dawny zespół. Zapraszam na podsumowanie tego meczu.

Rywalizacja Chelsea z Tottenhamem zawsze obfituje w emocje. 14 sierpnia, w 2. kolejce sezonu 2022/2023 również oglądaliśmy znakomity pojedynek, w którym – jak zwykle – nie obyło się bez kontrowersji. Z boiska powinien wylecieć Romero, a chwilę później Kane wyrównał na 2-2.

12 żółtych kartek i powrót z 0-2 na 2-2, który dał historyczne mistrzostwo Leicester. Starcie z 2016 przeszło do historii, prawdopodobnie jedno z najlepszych spotkań ery Premier League. Tottenham walczący o mistrza i pogrążona w kryzysie Chelsea odrobiła straty w pięknym stylu.

Poniedziałkowe starcie podtrzymało tradycję pełnych emocji pojedynków w derbach. Tottenham w pierwszych minutach wyglądał znakomicie, z łatwością znajdywali przestrzeń, którą w 6. minucie na gola zamienił Kulusevski. Źle zachował się Colwill, zostawiając za dużo przestrzeni.

Chelsea dalej wyglądała źle, Enzo nawet zasugerował zmianę taktyki. Jednak w 11. minucie było blisko wyrównania – po stracie piłki Porro Jackson miał świetną okazję do zdobycia bramki, lecz jego strzał wybronił wybitny w tym meczu, Vicario. Swoją drogą, mógł podać do Gallaghera.

13. minuta. Tottenham wyprowadził błyskawiczną kontrę, z łatwością wyszli spod pressingu i tylko centymetry zadecydowały, że Chelsea dalej była w tym meczu. To byłaby firmowa akcja zespołu Postecoglou.

W 18. minucie o dużym szczęściu mógł mówić Udogie:

Teraz wkraczamy w najciekawszą fazę meczu, bo za kilka minut wyrównuje Sterling, ale nie ma opcji, żeby gol został uznany ze względu na ewidentne zagranie ręką. Jednak w tej samej akcji wydarzyło się coś jeszcze…

Już po 20 minutach na boisku nie powinno być Christiana Romero. Bez piłki, intencjonalnie kopnął Colwilla. VAR się tym nie zajął i w konsekwencji dalej mecz się toczył 11v11. Absurdalne, że Argentyńczyk już wtedy nie wyleciał z boiska.

27. minuta. W jednej akcji sprawdzane są dwie sytuacje:
1. Spalony Jacksona przy golu Caicedo
2. Czerwona kartka i rzut karny dla Chelsea

Romero ostatecznie doczekał się czerwonej kartki i wyleciał z boiska, a do karnego podszedł Cole Palmer. Vicario wyczuł go, ale po rękach piłka wpadła do słupka. 1-1.

Z boiska zszedł Johnson, wszedł Dier. A już za 10 minut wszystko w Tottenhamie zaczęło się sypać; boisko musiał opuścić Maddison, a za chwilę po pojedynku biegowym z Jacksonem, opuścić je musiał również van de Ven. W jednej połowie Spurs stracili najlepszego piłkarza i dwóch ŚO.

VAR ponownie musiał interweniować. Sprawdzano potencjalną czerwoną kartkę dla Jamesa. Uratowało go to, że był całkowicie skupiony na piłce, choć i tak trzeba przyznać, że miał sporo szczęścia.

Podsumowanie 1. połowy:

Trochę o samym graniu w piłkę, mimo że nie było go za wiele w tym spotkaniu (zaledwie 48 minut efektywnego czasu gry). Tottenham na początku wyglądał znacznie lepiej, po nieuznanym golu Sona Chelsea zaczęła dochodzić do głosu za sprawą dobrego pressingu, który przyniósł okazje.

Świetny odbiór Caicedo. Momentami przypominał Kante w tym meczu:

Kolejny przykład: Romero źle wyprowadza piłkę i ponownie piłkę przejmuje Caicedo. W tej samej akcji zdobył – anulowaną – piękną bramkę. Ostatecznie ta akcja dała czerwoną kartkę i rzut karny.

2. połowa: W 54. minucie z boiska wylatuje Udogie, ale to, co zrobił Sterling podczas tej kontry jest skandalem. Jego szczęście, że zakończyło się to przynajmniej nieodpowiedzialnym wejściem Włocha i kolejną czerwoną kartką. Kryminał Anglika.

Słabo w tym meczu wyglądał Enzo – 2 razy w bardzo łatwy sposób stracił piłkę na kontrę Tottenhamu. Zszedł już w 54. minucie i było widać gołym okiem, że fizycznie nie był w najlepszej formie. Lepiej wyglądali Caicedo i Gallagher.

No to zaczynamy grę 9v11. Wszyscy doceniamy odwagę Postecoglou, a to zdjęcie obiegło internet:

Tylko nikt nie zwraca uwagi, że tak zakończyła się ta akcja: Wystarczyło żeby Cucurella wystawił piłkę Sterlingowi i już od 68. minuty byłoby 1-2. Doceniam odwagę wśród trenerów, tylko odróżniajmy odwagę od nierozsądku. Przecież tą obroną sami się skazali na stratę gola.

A ratowała ich tylko nieudolność Chelsea, bo rywal pokroju Liverpoolu prawdopodobnie natychmiast wykorzystałby tę przestrzeń. Tylko nieskuteczność „The Blues” i znakomita dyspozycja Vicario podtrzymywała ich w nadziei. To sytuacja już 10 sekund po zejściu z boiska Udogiego:

Pochettino: „W tej chwili widziałem, że mamy problemy, gdy przeciwnik wchodzi głęboko niskim blokiem, za dużo graczy w polu karnym, a nam trudno jest przełamać tego typu formację i blok obronny”. Czy ustawienie autobusu nie byłoby rozsądniejsze? Niewykluczone.

Pewnie Spurs lepiej się czują w wysoko ustawionej linii, ale przy takim ustawieniu – rezerwowej – obrony, Chelsea musiała w końcu strzelić. Tottenham miał 3 naprawdę dobre sytuacje, w tym nieuznanego gola, przy odrobinie szczęścia wyrównaliby. I brawo dla nich za taką postawę.

Trzeba pochwalić Spurs za walkę i nastawienie. Chelsea nie dopisywało szczęście w tym sezonie, a strata punktów z zespołem grającym w 9 byłaby katastrofą. W końcu przełamali serię bez zwycięstwa z TOP6. Wygrali niepokonanego lidera 1-4 na ich boisku, należy to docenić.


@Futbol w Nitce